galeria zdjęć z wyprawy :
Galeria Rejs dookoła świata
„Cape Horn is the mariner’s Mount Everest” A.J
„Cape horn might be know as the worst place in the world for the boats ” Sir Ch.
„All the lies about Cape Horn are true ” R.S
,,Sailing thought the P.South Ocean and around Cape Horn was being as hard as anybody had over told me it would be ” T.B.
Hej
Jest takie powiedzenie, że jak człowiek planuje to Pan Bóg się z lekka uśmiecha.
Ja ten uśmiech odbieram jako przyzwolenie na moje fantazje co do „przemieszczania się „.
Z resztą wszyscy ciągle podróżujemy wehikułem czasu – przeszłość to wspomnienia a przyszłość to marzenia.
Stało się, jestem najstarszym metrykalnie sailorem-globtroterem na szlaku. Rok 2014 zaczął się Turcją,
później Grecja, Chorwacja, Elba-Sardynia-Korsyka, Kanary, Atlantyk-polonijny, spotkania z kolegami,
upamiętnienie na oceanie wieńcem, rocznicy odejścia Kazika.
Koniec roku to podsumowanie nie tylko sezonu – CAPE HORN.
Przeszliśmy Horn przez prawie cały czas w asyście delfinów, w/g prawa mogę teraz pluć i sikać pod wiatr.
End of the World – wizyta na Horn w Armada Navale de Chile i Kościółku z portretem naszego Jana Pawła
teraz włóczęga po Patagonii, Tierra del Fuego, Kanale Beagle 9 (300 km ), cieśnina Magellana.
Pomiędzy ośnieżonymi szczytami gór, lodowcami, pięknie, bezludnie, nieprzewidywalnie w momencie: pogoda od słońca do wycia wiatru, ciemności z gradem.
Chile – Argentyna, Argentyna – Chile. Nieliczne, urocze porciki – Ushuaia, Puerto Williams, Porto Arenas.
Lwy morskie, foki, pingwiny.
Kulinarne doznania – argentyńskie beefy, ryby, małże, ośmiornice, kraby.
Od marca miała być „Zjawa” na kółko przez Japonię, Australię i dalej, ale biurokratycznie czy technicznie przepadła.
Tu zaczyna się lato.
Ja kierunek – Panama a tam okaże się …….?
Pozdrawiam, I hope…. c.d.n.
Fotki z Atlantyku:
Horn w moim przypadku zadziałał jak magnes i opłynąłem cape jeszcze raz, też w asyście delfinów
Zbyszek R.
I znowu na wodzie !
Z mariny na wyspie Naos z Flamenco i Perico połączone droga widzę przez zatokę Panama City tak jak N.Y. ze Staten Island. Z drugiej strony 500m ode mnie płyną statki i jachty z kanału na Pacyfik i odwrotnie. Widoki są super, szczególnie w nocy. Wspominając tysiące przebytych mil od Chile, Argentyny, Urugwaju, Boliwii po Peru, Ekwadoru, Kolumbii przewijają mi się w pamięci okoliczności, osoby, które po drodze spotykałem, bo niby podróżuje się samemu, ale spotyka się masę ludzi w autobusach, hostelach, na campingu. Niektórych wielokrotnie, bo szukamy podobnych miejsc przyrody i spokoju, ciszy, czy miejsc historycznych, zabytków, a jest też chyba potrzeba wymiany spostrzeżeń, myśli. Dbali tu tez o mój kręgosłup, po co tyle dźwigać? Po co mi śpiwór, przecież tu ciepło. Zniknięcie medykamentów uświadomiło mi, że jestem zdrowy jak byk (sic!) lub może bylem hipochondrykiem a brak kosmetyczki nic nie zmienił w mojej ładności. Ubytki w plecaku nie zmieniły jego siły przyciągania ziemskiego? Oceniam na 18 kg, co w nim jest?! Wspominam te drobne przykre przypadki ale to przecież ułamek procentu w cało-bytności pełnej pozytywnych wrażeń, fajnych, życzliwych ludzi. Czekam na łajbę z Kesem i się nie nudzę, bo pływam ze Steeve’m jego jachtem i wozimy ludków na Pearl Islands, pełno tu delfinów i przeuroczo.Zaliczyłem 2 razy kanał, zawsze ktoś potrzebuje osoby do cum, fajnie się płynie, nowi ludzie, boaty, spotkania. Może zostanę pilotem na Kanale? Lub z powodu Buena espana lingua zgłoszę się do konkursu na lokalnego burmistrza, kupiłem sobie nawet panamski kapelusz. Sikorski zamknął polska ambasadę w Panamie, nie lubię go.Będę musiał jechać na tydzień do Kostaryki, czyli może jednak z tą amb to dobrze.Chyba wybiorę wybrzeże morza Karaibskiego.To na razie byłoby na tyle. Następny tekst to może po Galapagos?
Hej ! Z
Kilka banalnych spostrzeżeń z Ameryki Południowej:
Wino tańsze niż woda, jedzenie siermiężne, ryż, mięsko, deko warzywka, a chlebek z nad Wisły tu nigdy nie był, Indianki z Ameryki Środkowej nazwałem kanapy. W Kolumbii, Panamie z kolei drobne, 110, 120 cm wzrostu. Królową Ameryki jest PUPA musi być obszerna i wypukła z 80 procent płci ładnej ma overweight. Są tez młode dziewczyny z długimi nogami. W soczystej zieleni często razi bród i śmieci. Panama nieprzyjazna dla zawianych, niewidomych, zamyślonych – większość studzienek odkrytych. Kolumbia – narkotyki, Boliwia – taxi na motorach. Policja i wojsko na tle czysta, schludna, elegancka. Nie ma natręctwa i żebractwa.
W Boliwii tuktuki jak w Tajlandii, ślady ukuć po zrywaniu przez amatora smacznych i zdrowych owoców kaktusa widać jeszcze po 2 miesiącach. Wszystko kosztuje w Panamie $1 – 1 awokado, 5 mandarynek, 5 bananów, 1 arbuz , taxi 15 km, zupa, okulary, majtki, czapka, lody, piwo 50 cent ale taka usługa {wiadomość od matropsa 10-15) nauczyłem się znajdować smaczne rybki i zupę rybną{ale zupa Marka Jabłońskiego 1 miejsce nadal)
Wspomnienie na temat mojego noclegu w moim malutkim namiociku w dżungli. Co prawda nie w środku, ale dookoła jednak była. Otóż w nocy to wszystko szumi, skrzypi, trzeszczy, wyje, grzmi, wrzeszczy i wyje. Ptaki sporadycznie się odzywają i dopiero rano dają piękny koncert na powitanie dnia a żegnają te wyimaginowane kreatury. Słyszałem nawet jak skradają się Indianie ludojady i zrolują mnie zaraz w tej carpie i zaniosą na dragu do wioski aby mnie tam gustownie w ziołach przyrządzić i będę główną atrakcja wieczerzy. Trzeba to przeżyć i ja wole jednak jakieś sztormy, może we 2 byłoby wesoło. Wow
Wokół pałacu Prezydenckiego w Acioncion {gdzie w latach 60 urzędujący satrapa generał Stroosner rozkazał strzelać do zbyt długo gapiących się na pałac pasą się świnki z pobliskich o 200 m faveli. Zupełną przeciwnością hotelu Dżungla jest hotel Playa.Zasypia się z gwiazdami i życzeniami na widok spadających gwiazd tysiące, miliony lat temu. Człowiek śpi jak kamień przy szumie fal i klimie morskiej bryzy.Czasami przez sen, można się zaśmiać , gdy załaskocze jakiś krabik, czy żuczek skracający sobie drogę do domku, czy gdzieś tam.Rano tez budzą ptaki,nad głową liście eukaliptusa ,figowca,palmy,lekki wiaterek i czeka już wanna pełna cieplej wody. któregoś dnia odkryłem, że te nocne grzmoty to zsuwanie się z wysokiego pnia palmy ze zgrzytem, hurgotem dolnego, obeschniętego pierścienia liści i ostateczne walniecie o glebę. Podróżuję z fajnymi ludźmi, na namiot lub bez oni przeważnie hamak ale to inna , następna story
Nie ma najmniejszego porównania hotelu Dżungla, czy Playa do tych wspaniałych betonowców z tym ich all-inclusive i ich mieszkańcami. A propos, przypomniał mi się kawal.
Sherlock Holmes z dr. Watsonem wybrali się pod namiot.
W nocy Sherlock do Watsona
– Jak się czujesz w tej sytuacji drogi Watsonie?
– Jestem pod wrażeniem ogromu kosmosu, galaktyk, tych pięknych gwiazdozbiorów, tej tajemnicy wszechświata…
Holmes na to do Watsona:
– Drogi Watsonie, czy naprawdę nie stwierdzasz faktu, ze podpierd… nam namiot ???
Z życzeniami świątecznymi
Wziąłem urlop z obowiązków panamskich i wyjechałem na święta. Miała być Kostaryka i Nikaragua ale oparłem się Gwatemali i Hondurasie – zawsze chciałem być w Tegucigalpie. Powrót do przeszłości, bo nabyłem hamak za 3 dol a ostatni raz spałem w tym kołyszącym się łózku parę lat temu Machu Picchu i płynąc Ukajali , Mar anion , Amazonia. Zwiedzam plaże tych 4 państw, raz wybrzeże karaibskie i znowu Pacific. Jestem zauroczony prostota hoteli, restauracji, parasoli, wszystko pod strzecha z liści palmowych / nie ma klocków hotelowych, plastików/ .Jest b.ładnie i ciepła woda, duże fale. Jednak takiego piasku złotego jak u nas nie widzieli. Nikaragua jest super. Tanio, bezpiecznie i milo Kostaryka fajnie ale drogo Honduras jak na standardy drogo Gwatemala bida,słabo i trochę drogo. Kiedyś stary żyd w Jerozolimie powiedział ze travelling to ciężka praca, bo dźwiganie domu, czasem nie wyspanie, dużo cierpliwości, coś tam nie przyjedzie się spóźni, upał, braki w higienie, różne dziwne jedzenie lub nie jedzenie. W Indiach train nomen omen Maruder-express spóźnił się około 40h. Reasumując podróż po Amer Sud i Centr fizycznie przebyłem na luziku, czyli jestem / jeszcze/ wytrzymały dziadek.Raczej obawiałem się jak to będzie na szlaku,bo chociaż pływam z juniorami na rejsach non stop i jest ok to szczury lądowe są trochę inne. Jest jednak w porządku , na odpowiedź ile mam na liczniku słyszę słowa respect , congratulation. Razem pływamy, żeglujemy,obozujemy, comer, bebere. Jest fajnie.Na pewno pomaga mi w tym mój wrodzony infantylizm /ha,ha/
Do spostrzeżeń: -gringo zawsze ma dużo pieniędzy, trzeba nie wydać mu reszty,dać wyższą cenę itp. Beczka blaszana w A pionowo to kosz na śmieci ,poziomo ,przecięta wzdłuż to grill… Jezus jest wszędzie – nazwa rzeki, miasta , autobusu, imię kapliczka w WC ……… a muzyka wszędzie głośno ryczy
Śniadanie Wielkanocne
odbyło się na plaży Nikaraguańskiej pod palmami.We trojkę, z milą ,fajną parą Marta i Sebastianem z Poznania. Było stukanie się jajkami od sąsiedniej kury i inne przysmaki.Gdy ich zobaczyłem po raz pierwszy pomyślałem, że się nie myli miesiąc lub uczestniczyli w jakiś grach wojennych i się zamaskowali. Jak się okazało chodzili po wulkanach i właśnie wracali z wyprawy. Wulkan się palił i stad takie barwy. Zaglądanie do czynnych wulkanów jest dużą atrakcją turystyczną tego regionu. Noc w autobusie i 2 dzień świąt w Kostaryce San Jose ,Lmon ,Porto Viejo i …….. Bylem 2 razy na Karaibach ale wyspowych, oczywiście , są piękne ,ale tutaj tez super,klimaty Karaibskie, czuć trawę i ja oferują. W autobusie dużo gadania z Lizą i Maurice , w rezultacie wylądowałem dzięki nim na tych Karaibach ,polecam, polecam. Na Panamę , Panamę
Mi to zawsze coś dziwnego się przytrafi Kees, coś ze zdrowiem , chce do domu N.Z a ja z Fonk Hongong 21l . 1 raz on water i Dario 28 l .2 time on agla z Milano mamy jechać via Galapagos na Tahiti. Namawiam Nikolai, Duńczyka . Zobaczymy, jak to będzie. Najdłuższy przelot 3.500 nm.Tak ,czy owak będzie fajnie…
Jak można sobie skrócić podroż dookoła świata ?
Zasiedziałem się z towarzystwem żeglarskim i wracam spacerkiem z Panamy do Balboa ok 30 min. Idę , 7pm , ciemno, z myślami gdzieś w Europie. nagle bałagan , dwa juniory 1 cios intuicyjny, cios śmierci, drugi ze strachu , 2 nokauty, mecz Panama – Polska wygrał Zibi. Uratował mnie plecak, na pobliskim CPN rozbawił ich widok noża w moim plecaku. Nie wiedzieli, ze facet pochodzi z kraju Feliksa Sztama. Rozcięty palec i guz na czole, to mały wymiar kary za lekkomyślność?
SY Cukinia zachorowała technicznie (silnik) i będzie się reperowała. J must go !!! Propozycja Marcela i Andrew ciekawa we trzech via Tahiti nach Tajlandia tak jak i Eda we dwóch via Hawaje na Alaskę, paczka fajnych sailorow się rozjeżdża. Wszyscy maja propozycje, bo płyną solo, lub chcą powiększyć załogę. Francuz Jean na katamaranie na Karaiby, Daniel i Bud – Kolumbia, Felix na Tajlandię, Gorgi -Meksyk,Deli i Gary -Australia, John i crew RPA…. ale ja przecie dookoła…….. Więc jadę z Krisem na SY Ais 42 stopy swan we dwóch na Markizy 4.000 mil 30-40 dni z wizyta 3-4 dni na Galapagos, potem Archipelag Tuamotu – Puka-puka, Bora-bora ,Tahiti, Kiribati,Tonga, jeszcze gdzieś tam, Fidżi. Włóczęga po Polinezji – rafy, nurkowanie, kusze, rybki, navigare. Biała lodka na foto to Cukinia na której spędziłem parę dni. Moim domem przez najbliższe 9 miesięcy , lub dłużej będzie SY Ais. Dla 2 osób, super komfortowa, 2 łazienki ,2 wejścia , zejściówka i z dziobu. Możemy się nawet rzadko widywać ( rejsy Śródziemne – jachty 32-36 stopy i 8 os) Jak zwykle mam supraisa, wieczorem po winku Kris wyciągnął 2 pudla z trombone slide i zaczął pięknie grac. Jak się nazywa po polsku trąbka nie z przyciskami tylko z tym suwaniem? Mówi , że będziemy płynęli i tak trąbili, ma mnie przyuczyć abym mu basował. Tego jeszcze na Pacyfiku nie było – będziemy trąbkować i. w razie czego mam jeszcze jedna trąbkę. własną, zapasowa. W marinie. w Porto Bello spotkałem. Beatę. wdowę po Tomku Lewandowskim, pogadaliśmy. z 3 godz, lubiliśmy się ,pływałem z nim. Została z Luną i psem Wackiem. Mieszka i walczy w Panamie. Strona Tomka. zeglarz.net.pl. Do N,Z dotrzemy na początku 2016 l taki plan. 21 ruszamy na kanał – 22 Balboa, 3 dni, zakupy i orać Pacyfik nareszcie łyk świeżego powietrza By,by
South Ocean
,,This is empty rim of the world
This is least poluted parts of the whole world ” Sir Ch.
,,The Souther O. is quiet now like great monster slepping ” B.M.
,,Someone once said that that the most frightening thing about the sea is the stories sailors tell.
O kanale
Jeziora są nad poziomem oceanów 25-30 m, miedzy nimi 80 km. Więc 3 śluzy z Atlantyku podnoszą o tą wysokość okręty a po dotarciu do śluz zach statki wracają poprzez 3 śluzy na poziom Pacyfiku i w odwrotną stronę tak samo. Szerokość kanału to 30 m i statki są naprawdę duże, wczoraj ms Chopin pod liberyjską banderą. Nowy kanał ma być oddany w 2016, widać ogromne trabachando będzie miał 50m szerokości. Chinole maja zbudować konkurencyjny kanał poprzez Nikaraguę ale odległość jest 200km. Niby zaczynają ale….
O sporcie
W Argentynie nazywali mnie Mesipolaco, boks – wiadomo Polska górą, w siatkę przypadkowo wszedłem na 5 set i wiadomo kto wygrał Panama – Sailory i dowiedzieli się kto jest world champion Piwa nie było końca i skandowania Zibi Zibi. Jeszcze – 25 delfinem Polska – Italia , mi starczyło umiejętności i dechu na 20m , ale Daniel myślał ,ze umie delfinem i odbijał się od dna. Dyskwalifikacja. Oczywiście nie wspominam, że jestem [bylem] fizykiem
Hej
Eol dał się przekonać toastem na jego cześć – 1 l.winka, zdjęciem flagi Panamy, trąbkowaniem i dal nam wind 18knt. Mieliśmy do zrobienia 1100nm, wyszło ok 1500 i zrobiło się 9 dni, przetrąbilismy kawal Pacyfiku. 6.59 am 7.05.15 na fast, mój linda s/y Ais Zibi R i Kris Sturrock przeszli równik. Czas na boat szybko leci, jakieś am,am,gadki-plany,drobne roboty dla Ais, książka,trąbkowanie w dzień ,czy w nocy. Pacyfik zupełnie pusty , 9 dni 4 obiekty ,gdzieś tam. Nareszcie sklep rybny się otworzył, tuna 25,30kg, przyjechaliśmy do San Cristobal 8pm, konsumpcji , winkowaniu i opowieści nie było końca. Parę dni explorer Galapagos i 3000nm – 1 miesiąc? do Markiz, Galapagos drogie jak cholera
………..Byliśmy niecałe 3 dni aby zobaczyć żółwie w wodzie i jako eksponaty w muzeum-imponujące ,
na wyspach San Cristobal,San Maria-z Darwinem przez świat,bo na Hornie pływałem Beagle Canal
nazwanym imieniem statku Darwina ,tutaj stacja i Muzeum Darwina w Zatoce Akademickiej.
Prawdopodobnie wypłynę z Australii do Cape Town z Portu Darwin .
Sir Chichesteron said -„sailing through the southern ocean is like going to war”-
zobaczymy czy bedzie duza wojna, mam nadzieje, ze mala bitwa.
W tym czasie czeka nas ponad 3000 mil.
Płyniemy ocean cały czas gada szczególnie w nocy słyszy się -mlaska,skrzypi,szumi,pluska ,stęka,wyje ,buczy,szumi,świszcze…..i też czasami oddech płynących razem z jachtem delfinów.
Łazi coś po pokładzie,próbuję wziąć do ręki,ślizga się -pstrykam latarką a to?coś przód ośmiornicy ,odwłok i czarne oczy i ze 20 cm -Hę!
Gdzieś o 3 rano jestem przy sterze a tu mnie bęc !coś w ucho ,aż podskoczyłem a to pokaźnych rozmiarów
herringa fish.
Rano znalazłem na pokładzie spróbowaliśmy na śniadanie ale mamy tunę smaczną rybę następna togroupera później to już delikates pierwszej klasy- machi machi.
Po wyciągnięciu traci swoje piękne kolory,bardzo smaczna surowa z przyprawami i smażona z czosneczkiem.
Następna -z machi machi i snaper
W nocy pełno latających ryb ,przelatują nad łódka ,schowałem się za kolumną sterowa ale dostałem cios w szyję ,duża sztuka zaplątała się skrzydłami machałem rękami ,żeby ją zrzucić pełno łusek ,neck bolał mnie dwa dni , jak szybko latają !
Every day we see the most beautiful sunrises and sunsets Aisling orze ocean jak pług glebę ,odwala skiby piętrzących się fal,lądowe oranie to egzystencjonalizm ,chlebek itp…….a tutaj to moving po nie zmierzonej energii-
spełnienie ,hazard,emocje,marzenia ,ciekawość,niebo dla duszy.
Fajne jest stać na rufie ,na burcie w nocy i patrzeć jak boat pod pełnymi żaglami idzie lewym halsem ,kolebie się z burty na burtę i szybko mknąc tnie dziobem water i tworzy z obu stron wały piętrzących się fal.
Ja ,Asiling ,pod pokładem śpiący Kris,pod nami woda,woda,woda w niej stwory wodne ,na suficie gwiezdne niebo a zza chmur wychyla się księżyc.
Ciągniemy hak,ciągniemy nie sprawdzamy a tam została tylko szczęka Barakudy,złapała się a ją zżarła większ ryba,ale
jest Tuńczyk tym razem w oleju kokosowym .
Marina bliżej i bliżej jeszcze około 1800mil.
Lubię płynąć w nocy -ciemno ,że nie widać końca nosa,gwiazdy wysoko ale niebo zlewa się z wodą i nie ma horyzontu.
Nisko zawieszona gwiazda udaje światełko na maszcie jakiejś łódki …..
Najfajniej jak jasno ,gwiazdy,księżyc,horyzont jaśniejszego nieba od ciemniejszej wody ,
pers dotyka poświatu,pełen optymizm.
A propos gwiazd ,mój kolega z okolic góralskich twierdzi,że dupa bez króst to jak niebo bez gwiazdów.
Pacyfik pusty -woda,niebo,ptaki-gdzie mają gniazda?
1500 mil do lądu,delfiny………(Stan Borys-Bezmiar wód z filmikiem)
Z delfinami jestem zaprzyjaźniony ,towarzyszyły nam na Hornie i teraz też często się spotykamy.
Gramy na trąbkach,przypływają jak na koncert ,cieszą się i tańczą .
Był taki Filippo mieszkał w Manfredonii w Italii,w porcie ,czasem wypływał.
Kiedyś uratował tonącego chłopca ,przyholował go do ojca .
Kiedy postukało się w łódkę przypływał na rybkę,zrobiliśmy się frendy kiedyś dawałem mu fisha i wyślizgnęła mi się
co skwitowałem popularnym polskim słowem o kur……usłyszał to Filippo
udwa razy świsnął i stuknął dziobem w łódkę ,od tej pory przypływał ,czekał ja mówiłem o kur….
on świształ,stukał i dostawał rybkę.
Wspominali mnie rybacy ,bo brał tylko ode mnie i śmiali się .
Był znany ,na gadżetach,t-shirt-ach,a gdy zmarł miasto urządziło mu pogrzeb,była żałoba ,na uroczystości nie pojechałem ale wysłałem kondolencje do burmistrza a on złożył mi wyrazy współczucia,było to chyba jedyny delfin znający język polski.
Kiedyś płynąłem sam przez Grecja-Włochy,byłem w rozterce co do kursu,bo moje mapy wiadomo?
podpłynło kilka delfinów jakby chciały wskazać mi kierunek,płynęły ze dwie godziny a rano byłem na trasie zamierzonego portu.
Przy San Florent na Korsyce około 80 delfinów zabawiało nas tak że do mariny dotarliśmy późno w nocy ,najlepszy prezent zrobiły mi na 50-te urodziny -5 delfinów eskortowało nas do fajnego porciku w skałach -najmilsi goście!!!!
Coś o s/ Aisling
piękna łódka ,bo to przecież swan,budowana w Suomi dla sailorów,mocna szybka,dobra na wiatr ,w sztormie
42-stopy ,16 ton.
Aisling ma nr 1 ,tak jest w dobrym stanie nie pływała 12 lat .ma nowe żagle,elektronik ……
lubi pływać 9-12 Kts,she has a soul,soul!
W nocy jakiś dziad niespodziewanie walnął w Aisling m,przeleciałem ze 3 m i zatrzymałem się na kabestanie ,
jest taka przyśpiewka siedziała na słupku na prawym ………
właśnie tak siedziałem i nawet połówki się zgadzały!
Jachtem cały czas buja ,trzeba się uwiązać do relingu ,wszędzie woda!
Przepływało ze 100 delfinów ,nie schowaliśmy haka ,ale delfin to nie jest głupia ryba ,jeszcze żaden na haka się nie złapał.
Za rok ,dwa ma być znany język delfinów.
KULINARNOŚCI
Moja pięta Achillesowa ale miałem szczęście ,na Hornie Bartek wyprawiał cuda ,chleby,ciasta itp…………..
następny Horn-też,Patrycja .
Atlantycka przygoda z dorszami to Andrzej P.a teraz Kris-genniusz kuchenny.
Utrudnienia -odrzuca cuka od kambuza ,leci garnek z potrawą na sufit ,cook z garem też -extrema.
Ja -naleśniki,wook,muszle,ryba ,jajecznica-ale bez entuzjazmu,uwielbiam zmywak!
Przystanek -kąpiel na środku Pacyfiku,nie chce się wychodzić ponad 35 stopni,………
O MUZYCE I TRĄBKOWANIU
Repertuar Krisa jest fajny,swing,szanty,irish,michel,Mother,Mother ocean……
ja wniosłem do trąbon band kesera,sera,o solemio,czerwone maki…2 kolędy,sto lat,Mazurek Dąbrowskiego,
i kilka innych.
ach gadanie,gadanie,mój english stał się trochę nowym zelandem,bo zamiast ,,e”jest ,,i”
brid-bred,bid-bed itp
BONJOUR
Jesteśmy na Markizach-Polinezja Francuska ,Hiva oa-przetrąbiliśmy South Pacyfik ostatnie mile w nocy i ponad
3000 mil w 19 dni.
Szybko inne boaty do miesiąca ,ostatnie 7 mil było niefajne ,zajęło nam 3 godz.ciemno,nagle deszcz,ulewa,zero widoczności,wiatr z różnych kierunków do 30 kns-koszmar ale wreszcie kotwica,sporo jachtów ,
i gadaliśmy przy rumie do rana……….
Przetrąbiliśmy ,bo nie można powiedzieć ,że pokonaliśmy, Oceanu-nie można pokonać ,On pozwolił nam
łaskawie po sobie przejechać,wszystko i wszyscy mają lepsze i gorsze chwile tak też i Oceany……….
Kiedy jest zły i się gniewa lepiej być z dala i adorować łódkę w porcie ,kiedy ma dobry humor …….
próbować tak jak my .
Pacyfik total pusty zero statków,jachtów i poza delfinami ,wielorybami ,falowanie średnie 80% do duże !
wind south ,south west16-22 sporadycznie 30-35 sterowanie autopilot,4 dni sztormowe ,3 dni Galapagos na wind ,kilka razy płynęliśmy przez oświetlony Ocean jak okiem sięgnąć podwodne lampy -meduzy ,squids,-niesamowite a z góry jakieś sputniki -też niezły widok palącej się ,pikującej rakiety.
Zepsuł się mój kindle i zacząłem czytać e-booki angielski ,kończę Children of Cape Horn-R.Swale,fajna!
Kiedyś byłem w centrum kultury polinezyjskiej w Honolulu-oglądałem wsie Samoa,Thaiti,Fidżi,stroje,tańce,ludzi-teraz widzę to w originale uśmiechnięci ludzie z kwiatami we włosach ,owoce,przyroda……..
to nie jest Polinezja z czasów Motissiera!
Dopadła ich cywilizacja!!z wszechobecną coca colą,ale i tak tryskają spokojem i szczęściem……..
Archipelag Tuamotu,Puka-Puka,grupa żeglarzy przypłynęła na A.T wylądowali na plaży i spotkali miłych tubylców w opaskach na biodrach z kośćmi w nosie zaniepokojeni zapytali czy są tu kanibale?
-nie ,absolutnie ostatnich zżarliśmy wczoraj!
Z relacji polaka który był w tej załodze, ze strachu zaczął śpiewać tę piosenkę Jeszcze polska nie zginęła….
na co wódz wpadł w szał ,bo już jeden jakiś to śpiewał i on posilił się jego wątrobą ,a pijany był tydzień,
a rzygał i brzuszek go bolał z miesiąc ,musiał być na zwolnieniu i na warzywnej diecie a tu urodzaj turystów…..
a tego Polaka kamieniami z wioski przepędzili.
Nucę hymn,próbuję sobie przypomnieć wszystkie zwrotki,Kris już umie zagrać mazurka ale nauczę go śpiewać
kacyk chyba się nie połapie,pomyśli ,że to jakiś Kaszub albo Ślązak..
To by było na tyle ,dalej nie będę się rozpisywał,że pięknie ,że raj
,nie chcę żebyście się denerwowali,że Was tu nie ma-do następnego razu………..
Tuamotu -wyspy,rafy,atole -niektóre z wejściem ,dwoma,nie które zamknięte.
Płynie się i nagle jakby z wody wyrastają palmy.
Jeżeli poziom oceanów podniesie się o 2-3 m to atole pewnie znikną ,są bardzo ładne plaże ,palmy a w osiedlach ludzie żyją jak we Francji,drogi ,samochody -małe społeczności.
Co do wodza to strachy na lachy,był w dobrym humorze może dlatego ,że było z nami trzech Żydów,dwóch Ruskich i jeden Niemiec,zaprosił ich na wieczór ,wszyscy grubaski.
Poszturchiwał nas znacząco paluchami w wątroby,zaproponował mi nawet rękę najmłodszej córki,on sam starzec po 60-tce,wiązałoby to się ze stanowiskiem wodza wojowników.
Ostatecznie temat upadł z powodu formalnych wymogów co do dzidy bojowej,chyba dobrze ,bo córka szarpnięta zębem czasu,(starsza od ojca ?,może postawiona babcia?)
Już kiedyś miałem być wodzem indiańskim,jechałem z Las Vegas do Grand Canion i wstąpiłem do Indian Navaho,tez była córka i poszło wtedy o tomahawk.
Niebezpieczeństwo pływania na South O.!!
Ponoć można wpaść na dryfujący kontener ,najechać na śpiącego czy głuchego wieloryba.
Łodzie były atakowane przez orki.
Statki rozjeżdżają jachty -zdarza się- pech !
Pływa się nad czynnymi wulkanami ,gdy jest erupcja i popuści gazy nawet duże statki mogą wpaść w taki gazowy bąbel i zapaść w niebyt…..
Którejś nocy płynęliśmy i zbudziły mnie jakieś odgłosy powietrzno -wodne ,smród nie do wytrzymania .
Musiałem płynąć na nawietrznej jakiegoś wieloryba z chorym zębem lub raczej zżarł coś przeterminowanego i gazował niemiłosiernie….
Słońce ,ciepło,deszcz i zielono ,kwiaty, owoce….
Oni są duzi mają nie wiadomo czasem czy kobitka czy facet ,ale tez sporo gejów,większość z kwiatami we włosach.
Stroje kolorowe no i polinezyjski tatuaże ,czasem całe ciał,twarze.
Pracowici,czysto ,przyjaźnie ,pozdrowienia,nawet psy łagodne.
W zatokach ,portach spotykają się ludzie z Panamy z wysp na kawce ,na plaży ,grillu ,drinku czy barze .
Świat jest mały……
Ptaki- olbrzymie albatrosy,fregaty,mewy,inne małe ……,przy lądzie pelikany ,które nurkują z lotu i wyciągają spod wody ryby.
Polinezja francuska -bagietkowo.
Polinezja
Papeete – mekka sailorów ,dużo jachtów z całego świata ,jakby rondo żeglarskie ,płyną we wszystkie strony .
Dwie polskie bandery w marinie a na pewno i na kotwicach ktoś.
Poza tym nudnawo ,jak się jest w porcie chciałoby się wypłynąć …
-„w porcie statki rdzewieją a marynarze schodzą na psy”-J.Condrad
Propozycja od Davida 48ft.-ładna łoka ,i PHilipa ,młodszego ode mnie o parę miesięcy angola – stary kecz,brudnawy (plywa na wind-samoster i to przewazylo) cel pływania .
Delivery po atolach Tuamotu,tych których jeszcze nie widziałem.
Jakieś paczki ,worki ,pudła z dwie tony.
Płyniemy -mówi cockney mix z francuskim i polinezyjskim i jeszcze co jakiś czas gubi szczękę tak , że
dialogi są wesołe – pullit-fullit itp.
Mamy silny wiatr ,później dzień nic .
Przypływa wieloryb i pływa pół dnia dookoła i pod spodem jest wrażenie ,że się ociera ,rety !!
,, Wendy ” niewzruszona -serce drewniane .
Pierwszy atol -na kotwicy ,podpływają wieczorem łódki ,pukają ,biorą przesyłki ,dają polinezyjskie franki w/g jakiejś stawki w zeszycie,zostawiają owoce ,ciastka ,owocowy alkohol.
Ale niespodzianka Phil widząc ,że prowadzę sam okręt zaszywa się z butelką rumu i ta będzie przez cztery dni ,
radzę sobie sam .
W nocy wpływam do Atoli -trochę gimnastyki nawigacyjnej .
Pukają , odbierają w/g spisu .Alkohol owocowy rekwiruje do samodzielnego delektowania się przy pełni księżyca
i widoków palmowego ,piaszczystego wybrzeża .
Co jakiś czas ,wychyla się siwa ,brodata głowa z kucykiem -gdzie my ?
spoko -„spokojny”
Jakiś nerwowy się robi , chowam szczękę i już się więcej nie pokazuję bezzębna dziadyga -mam spokój .
Co to ? chcę wejść do Atoli a tu skała ,skąd skała ?robię zwrot , z powrotem -znowu skała ,dobrze ,że księżyc mocno świeci .
Wieloryb ! pływa równolegle i blokuję , po czwartym razie odpływa złośliwiec -nazywam go Julek .
Pojawiły się rekiny.
Wracamy -przed portem z oparów spalin wychyla się głowa Philipa ,wygląda jak maszynista z parowozu .
Płyniemy do baru aby skonsumować obiecany litr rumu za znalezienie szczęki .
F.namawia na następny rejs po …….Ship Phila ma przeciekające dingi ,bez radia ,świateł ,ratunkowego wyposażenia ,zresztą mam inne plany.
Przylatuje Sławek ,płyniemy katamaranem na Tetiaroa -wyspa Marlona Brando ,pięknie sama natur ,ptaki ,
wieloryby,ryby,kokosowe kraby.
Następna wyspa blisko – Moorea, tyż pięknie a później Bora Bora .
Mam propozycję od Bryma z RPA-duży kecz -„Stroap ” – mogę z nim płynąć stąd lub na trasie .
On płynie na West Polinezja ,Nowa Zelandia ,Australia ,Madagaskar,Cape Town -zobaczymy?
Nowa Zelandia
Many miles many smiles
Nie pamiętam kiedy miałem zwis permanentny na szyi ale bez skarpetek to już prawie rok.Pol roku na Polinezji zleciało jak z bicza… now is over, fine jest tez french lengue. Od Panamy do N.Z zrobiłem ponad 10.000 mil – wyspy,atole -Markizy,arch. Tuamotu, w .Towarzystwa, Bora Bora, Raiatea,inne ,Cooka,,Samoa,Tonga,Fidżi, Vanuatu,N.Cal. Ciekawi ludzie,plemiona,kultura[ n.p groby przy domach] języki,jedzenie,ubiory,zwyczaje.Najwięcej mil na Ashling z Krisem pod bandera Kiwi,następnie z fajnym tez Meachelem na Hang Loose pod blackeagle -Bundes marine i z Fhilipem na kecz Wendy pod British lion, 2-4 tygodniowe rejsy to; 1x kangur , katamaran z Gary i Deli i 3x galicyjski kogut – Jocylin, Rafael i Melanie i Patric
Różne lodki,różni fajni ludzie. Momenty tez były – awarie,autopilot,porwane żagle itp, jak tez 5 knt na samym patyku na Hang Loose czy tez wyskok wieloryba 10 m od jachtu OJOJ.JOJ
Tera cześć lądowa N.Z
Autostopem z Auckland, Napier, Wellington- wizyta w ambasadzie-prom- Pickton. Christchurch, po drodze małe urocze miejscowości i skok w ośnieżone góry z kryształowymi jeziorami. B.ładnie ,czysto. ulice Auck i Wellin jak w S.F
Obrazek z Wellington – Co tak pędzi ,co tak gna? Na sklepowym wózku z plecakami w dol ulic pędzę ja.Steruje, paląc zelówę, oczywiście przestrzegam zasad prawo str ruchu. Pejzaż N.Z ton pagórkowate laki, tysiące owiec,tez krów i koni. W Pacyfiku baraszkują wieloryby,delfiny a na skalach lwy morskie,foki. Acha ludzie normalne size, no overweight like in S.A i Polinezja, ani 1 bezdomnego perro. Łapię stopa – jedzie auto z rej. jude [ha,ha] następny rej. czech [?] , za chwile AWF -przypadek , taki dystrykt. Zatrzymuje się toyota hello, haw are you?where are you going? ok , comin, whats your name? and yours? Ernest, where are you from? from Poland – no to możemy sobie pogadać, fajny gościu.turysta z mazur.
Spotkałem parę w podróży poślubnej z Malezji Karo Tong, ona byla 2 mies w Polsce na wymianie,b.mile wspomina i tez żubrówkę i mówi po polsku m.in chcze mi sze szuszu. Przeczytaj na internecie- niezwykła droga Davida Walsha do Polski – jak n.z żeglarz chciał zobaczyć Polskie 1x z Wagnerem(1 polak opłynął świat) w 1939 i z Anglii nie zdążyli przed 1.09. Następnie z Ludomirem Maczka w 1991 i byli już w Hamburgu?
Moim N.Z bohaterem jest kpt.Jemson,który w 1985 wprowadził na skały w Picton największy ówcześnie liniowiec sowiecki Michail Lermontow -jest on obecnie dużą atrakcją dla płetwonurków.Kpt.Jemson nie został skazany,żadnego statku już tak nie potraktował,a w komisji z sojuza do wyjaśnienia tego niezwykłego zdarzenia ,uwidoczniony na wielu fotkach,przybył min.aktualny prezydent/premier Rosji.
W trakcie przyjemnej wizyty w ambasadzie przy pączku i kawie wzbogaciłem wiedze miłych pan o N.Z o te 2 fakty.Zgłoszę do MSZ mój akces na oświatowca, ale się nalatam po tych amb! Następne wieści z Australii? Świąteczny opłatek może będzie w Papui Nowej Gwinei lub………..?
Wesołych, zdrowych, pogodnych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego 2016 Roku z Kraju kangurów życzy kpt.Zbig
Stawiam stupę na lądzie – Australia! – Melbourne. Kontynent 2x większy od Europy, zaludnienie prawie polowa Polski. Dookoła bogate w stwory wodne przestrzenie Pacyfiku i Oceanu Indyjskiego. Na kontynencie bogactwa naturalne, skaczące kangury, pełzające krokodyle, koala,emu, wielbłądy,węże,jaszczury….200 tys aborygenów- wynaleźli dzidę,trąbę,bumerang i ciągle opijają te osiągnięcia.Polonia – około 150 tys.Czysto,zielono-wszystko skoszone!parę tys czy milionów m2, przyjaźnie,dużo rzek,plaże,środek pustynny.Zaprzyjaźniłem się z Polonia- święta B.N z polskimi rodzinami Na początek odkurzyłem nasza misje jezuicka i kościołek,zaliczyłem drugie czytanie na mszy, to dopiero! Bardzo podobały się zdjęcia misji jezuickich , które zwiedzałem w Boliwii i Argentynie. Melbourne ładne ,kameralne nad rzeka Yarra, stadiony nowe i z olimpiady w ’56. Po kilkunastu dniach zegnam się ze Stenem,Jola, Asia, Grześkiem, Basi,Olkiem.Grzesiek i Asia mieszkają w Danii, on dr. medycyny,przyjechali na 6 m-cy na staż w szpitalu.Bardzo fajni.Płynę z M do Sydney z Andym 40l.-sailor,informatyk,smakosz piwa.Lodka Eclipse 11m.Nie nudzimy się, na haku 2 spore rybki w cytrynie i na ostro, mniam,mniam.W nocy światła mijanych miast,kurortów-Andy gaduła.Pogoda i wind komfort.W Sydney znowu fajni ludzie- Sylwester w Polskim Domu- Polonez-extra zabawa.Jadę na start regat Sydney -Hobart.Wielkie święto żeglarskie w Sydney, w całej Australii. W marinie tłumy ludzi , kolorowo oflagowane dziesiątki jachtów,słynne jacht-meny z całego świata,TV,helikoptery.Płyniemy od startu równolegle do regatowców 20 mil.Zaprzyjaźniłem się ze skipperem jachtu,Ricky i jak się okazało było to spotkanie typu -znalezc sie w odpowiednim miejscu i czasie.Jak bys dotarl do Pourt Douglas[taki mam plan] to wpadnij do mnie.Jestem tam pilotem i skipperem, okey,sure,thanks.Sydney, metropolia,piękne miasto,pełne życia,na wodzie roi sie od żagli,promów,statków ,motorówek.Darling Harbor, Most,Opera,parki,bulwary.Spotykam sie po 43[!] latach z Ela Wierniuk- rocznik AWF’73 skakala na olimpiadach z wiezy do wody na glowe,nadal startuje w minimalnie starszej kategorii,nic sie nie zmienila.Pijemy piwka,wspominamy. Znowu do zobaczenia-Andrzej, Lucjan, Wiesiek i……Jadę north, wybrzeżem…Newcastle,Port Macguarie, Cold Coast do Brisbane- zwiedzam ,ładne,rzeka ,mariny.Gości mnie australijska rodzina-Sam, Dabbi,Josepf,Mechelle, Samuel,chcą mnie adoptować[sic]jeździjmy po po okolicy,po plażach ,oni surferzy- to był fajny czas.Jadę dalej -Mooloolaba,Proserpine,Airlie Beach, Townswille,Ingham,Mission Beach,Cairns.
Poznałem dużo ciekawych ludzi, u Garego i Janei u Stiva nocowałem.Jak nigdy, cale dnie moczyłem się w oceanie- osiatkowane,dl 200,300 akweny lub w dużych ,jeziorkowych ,słodkowodnych basenach miedzy palmami.
Powrót do przeszłości
Pławię się w basenie,doświadczone ,stare oko zaczyna błyskać- topi się ewidentnie małolat,ratownika ni ma ,ludzie zajęci sobą. Zagrały odlegle nawyki, płynę jak rekin jaki,łapię go z pod wody, parę metrów i jest dobrze.Akurat akcje zauważyli biesiadujący i już pędza odebrać luckyboy i klepią mnie i wloką do stołów- Sie,sie,sie[chinskie thanks] wciskają smakołyki kuchni chińskiej i nawet sake.Polin very,very good! Nie chcą mnie pościć, szczęśliwi i ten angielski-karykatura totalna.Przychodzi lifeguard, młody, ucinamy pogawędkę,idzie po piwo,low! Dalej po drodze ,fragment podroży razem [ich wypożycz camperem] z mila ,4 os, rodzinka z Polski,z Konina, było przyjemnie ,pa,pa ,do zobaczenia w kraju. Polonusy zabierają mnie na potężnego grilla z okazji święta państwowego.Zawsze milo było słyszeć- przybywaj , drzwi zawsze dla ciebie otwarte.My cie tez odwiedzimy w tej Polsce! Docieram do Port Douglas – ładnie [wszędzie tu ładnie] Na drugi dzień akcja.
Akcja James Bond Ricky – lecisz? gdzie tam, ja płynę! Wiec lecisz i płyniesz. Płynie szkuner do Papua Nowa Gwinea [ 300mil] czytaj papu niu gini, są 100mil od Port Moresby, lecę po człowieka,musi wracać. Dobrze się składa, bo go zastąpisz i wrócisz z chłopakami w przyszłym tygodniu. LECE!!! Cessna, zgrabny motyl ,biało-czerwona. Na początek – rety ,ratunku, tego nie było w planach, gdzie moje pampersy?! BEEECZKA !!! Jakoś ze strachu nie zemdlałem, choć mokry bylem………od potu. Za chwile rekompensata- bajkowe widoki,nie możliwie piknie- GREAT REEFS ,niebo, ocean, poczucie Total wolności. Same suprjasy, lądujemy przy rafach , nurkujemy z 2 godziny, Co ja tu robię? ze śmiechu fajka co chwila wypada mi z gęby. Oszałamiająco kolorowo, rafa ,rybki i inne ustrojstwa, to wszystko na wyciągniecie reki i chce sie to wszystko zderzyć z maska. Kończymy, nie chce się wychodzić! lecimy 20 min? lądujemy kolo jachtu – śmieszny widok- lodka ,obok samolocik i pusty ocean. Takie czasy,technika,łatwość przemieszczania się. Witają nas, od razu zapoznajemy się z Danielsem, załoga zmęczona bujaniem i pikowaniem.Gadamy, czas się rozstać, oni w gore, machamy , my szmaty up.Ja cały czas na pokładzie razem z autopilotem.Kris,Jack i Adam odpoczywają,śpią.Zadowoleni ,dbaja o mnie jak o admirala, nic nie musza robic poza kuchceniem. Red Dragon idzie jak po sznurku.Jestesmy w Port M. Nedznawo, pare godzin na miescie, drobne zakupy. Papuasi troche inne niz aborygeny, wieksze, nie takie ponure i pijane. Bardziej podobni do maurysow z N.Z Troche niebezpiecznie, szczegolnie w nocy. Odchodzimy na kotwice na Walter Bay miedzy Ela i Kole Beach. Spoko ,saczymy wiski, muzyka, swim. Wracamy 2 dni dluzej ,bo przez 30 godz bylo nieciekawie i wywialo nas na Torresa[ ciesnina] Fajne chlopaki,sa ciekawi i chca przyleciec na srodziemne, moze do PRL? Marina. Siedzimy chyba do 4 tej i wspominamy trudne chwile, dzielnosc jachtu , no i nasza , wysuszamy resztki, jest wesoło.
Po południu pojawia się Ricky , jak zwykle szczerzy zęby, zabiera nas armator do baru, pyta się czy mam pozwolenie na prace , ale ja przecież na west.Zasiedzieliśmy się do zmroku- w kasynach, kościołach i barach nie ma zegarów. Dzięki Ricky[ owi] zaliczyłem jeszcze jeden rejs i zobaczyłem ciekawy kraj. Lecisz? lecisz! Lece!!!
Wpadł mi rejs z sufitu, 2 tygodnie katamaranem z parą starszych hindusów z Manili po filipińskich wyspach. Pomożesz mi trochę i nie będę się tak nudził. Do Manili 4 godz – ładne ,filigranowe , uśmiechnięte stewardesy.
Marina- ’ załoga ’ już jest, Sarina i Amirban, przyjemni, mili, trochę młodsi ode mnie. Żeglarsko super, szczyt sezonu, gorąco jak w A , wind 3,4. Ja prowadzę, Ricky relax, internet , drink. My robimy śniadania i kolacje, obiady w portach , różne kuchnie – chińska,indonez, indyjska, pizza, rybka, winko,piwko. Sarina trochę odczuwa kołysanie. Wieczorem znikają w kabinie ,filmowcy, a my siedzimy z butlą, słuchamy muzyki i gapimy się w gwiazdy. Dużo rozmawiamy o Indiach , o karmie , oni z Mumbaju, znają tez Elefant Island. Byli zdziwieni moja znajomością ich kraju. Filipiny piękne, piękne plaże, 7 tys 107 wysp, 880 zamieszkałych, 105 milionów ludzi, prawie wszyscy uśmiechnięci, mili, katolicy przez Hiszpanów, południe niebezpieczne-muslim. 15mil filipow za granica . Kuchnia lokalna słaba, lubią prosiaka w różnej postaci, ale jest tez rybka ,kurczak itd. 2 tygodnie minęło jak 3 dni. Wracamy. Ricky – dobrze ci idzie, może zostaniesz? śmieje się ,wie, ze ja dalej. Było super i se ne wraci panie Hawranek. Jadę do Darwin i będzie to najtrudniejszy etap, bo 3 tys km pustynia, pampasami a dingo kolo nogawki. Po drodze ciekawe , przyjazne osobniki, tylko w Tennant Creek przyjeżdżam w nocy i muszę czekać do rana a tu gromady pijanych aborygenów włóczą się po ulicach, dra się ,rozrabiają, chcą dolara ,horror
Do Darwin docieram po tygodniu , lekko nadwyrężony , ale prosto z drogi Matt zabiera mnie do remontowanego hotelu ,gdzie w ciągu 3 dni regeneruje się. Luksusik, spokój ,Matt gdzieś biega, ja basen ,jakieś filmy i jak jesteśmy we 2 ,to gramy w tenisa.
Łącznie w A przejechałem – głównie truckami – road train – około 7tys km.
Darwin, nowe budownictwo – 19.02. ’ 42 , 10 tyg po Pearl Harbour , te same japońskie eskadry zaatakowały miasto niszcząc je , jak i bazy, lotniska ,porty. W Christmas 1974 zostało zniszczone przez cyklon’ Tracy’. Capitol stanu North Terytory. Parki, bulwary , mariny ,dyskoteki- dużo młodzieży. Po ulicach latają smoki ,Chińczycy ćwiczą przed swoim N.R ? napici aborygeny dra się wieczorem. Pojechałem na 1 dniowa wycieczkę do rezerwatu przyrody Kakadu , bardzo ładnie , ptaki, krokodyle ,kwiaty. Po śniadaniu idziemy do parku , Matt rozciąga line pomiędzy drzewami , uczy mnie chodzić , idę 4 kroki , balans! trening !. On chodzi tam i z powrotem , zwroty , odkrętki. Przyjeżdża patrol policyjny. Uśmiechnięty kop twierdzi , ze chodził i to prawda , bo idzie raz , drugi. Za trzecim razem spada i skręca łamaga nogę w kostce , przyjeżdża ambulans i jeszcze 2 policyjne , ubaw po pachy. Wieczorem bylem w teatrze, tzn. w ………. foyer…..jakaś premiera? dużo ludzi, wypiłem 3 lampki szampana. W poniedziałek jadę do mariny, czekają na mnie na łódce Steve i Pit, nazywam ich Bolek i Lolek, southafrykanery 30 tki. Śmieja się , gdzie zostawiłeś bandaże? jakie bandaże? Nie udawaj , ze nie jesteś mumia [ polska mumia!] Maja poczucie humoru, będzie dobrze ale z tym wiekiem to może przesadziłem? Równe chłopaki i wytrawne wilki morskie, regatowcy. Prowadza Challengera na regaty. Kuchciki , ja mam smażyć naleśniki . Będziemy grzali i ciągnęli sznurki na rybki. Jeszcze jedno fajne spotkanie Natalia , Mariusz i Maksymilian 8 lat, kolega globtroter 60 lat różnicy. Podróżują 2 lata , Ameryka Pld, Ushuai , górami , Nepal , Tajlandia, Indonezja. Max wszedł na 5.500 na Kalapathar! Twardy zawodnik. Byliśmy prawie 2 dni razem, oni dalej na stopa do Melbourne 3000 tys km, hej , luck , do zobaczenia. Ale w tym Darwin się dzieje, tym razem smutek . Podchodzi Art [ holender ] – wiesz co się stało ? Tom nie żyje ,Max stan krytyczny . Piliśmy razem piwko , mili po 23 lata Niemcy , interesowali się żeglarstwem i moim rejsem. Wracali wieczorem , zmęczeni po pracy, na farmie i pomyliły im się kierunki. Czołówka z truckiem. Ja jadąc parę razy tez miałem ciągoty skręcenia do i pojechania w/g naszych zasad. Swoja droga,takie to życie, nie wiadomo co jutro. Pożegnalna kolacja , jemy to samo , mix kangura i krokodyla, pikantne, jak sarna i kurczak, dosyć smaczne z piwem. Ostatnie zakupy, ojoj , byśmy zapomnieli – jeszcze 20 butelek winka i mocniejszy trunek na święta. Cabeza mi się przegrzała totalnie, bo nie skończyłem kolka a już jestem prawie namówiony na rejs tam , gdzie zawsze chciałem popłynąć, dla ułatwienia, to jest tam zimniej. By, by Australio by,by aussie, crocodiles, kangaroos, coalas, aborygeny, niepowtarzalne zachody słońca i ekstazy , magnetyczne burze. Było fajnie, pełno wrażeń i będzie multo wspomnień z tych tuto adventures. Kończy się cyklon sezon, ale jak przeskoczymy 1000 mil to już będzie OK. Kierunek Madagaskar , Cape Town Hej Święta spędzimy gdzieś miedzy Cape Town i Brazylią Wesolych i zdrowych , smacznego jajka i duzego dyngusa Zibi
Rejs 2 etapowy Stiv i Pit a następnie makarony , Marko i Fabio [dobrze,ze nie tłumy] to mile pogodne ludki doskonale żeglarze – do załóg to miałem farta i jeszcze to ich kukowanie low,low , bylem lucky, lucky boy ! Indyjski, Atlantyk-żadnych problemów pogodowo technicznych. Pełne żagle – genaker. Prawdziwie wymarzony finisz , zero stresów ! Lądowych doznań tym razem mało, 2 doby Madagaskar , Mahajonga i bliska zatoka , kolorowo , dużo indyjczykow , arabów i głównie Malgasze , fajne bazary .Trochę walki Cape Town .3 doby Kapsztad, w marinie lodki i żeglarze z całego świata wieża Babel. Ladne miasto , smak dawnej niderlandii – dominuje góra stołowa, zatoka tez stołowa i Pit orzekł , ze to fernicze area , parę kilometrów i olbrzymia czarna dziura – slamsy.Parę barów, rozchodniaki , obiecywanie kontaktów , fajne chłopaki ! i zmiana okrętu , parlare italiano , oj bylo mandziare i zaskoczenie moja znajomością chyba wszystkich portów w Italii i moim tuto capito , poko parlare. Przylądek Dobrej Nadziei z Oceanu Indyjskiego na swojski , może trochę przy malutki Atlantyk – blisko wszędzie , prawie w domu ! Zaliczyłem prawie 2 lata rejs, marzenia spełnione ,może jeszcze jeden rejs ? Może. O czym nie wspomniałem ? O mocnych przeżyciach [dosłownie] sztormowych , o rozbiciu się na rafach – to akurat było potwierdzenie tezy , ze statki zaczynaj tonąć już na lądzie, przed wypłynięciem- suma zaniedbań – nie kompetencji, ignorancji , arogancji, lekkomyślności itd . W tym przypadku bylem zdziwiony moja reakcja, pogodzeniem się z losem, spokojem , suprajs , ze to tak prozaicznie się kończy , bez histerii jakowejś
Ostatni etap, wybitnie żeglugowy, 10 tys. mil – 10 tygodni. W obu przypadkach szybkie yachty 7-9 węzłów – kecz [ Stiv i Pit i ja ] i slup [ Marko, Fabio , Zibi ] Jednostajność życia na łódce ale fascynujący bezmiar wod i niebiański rozświecony dach nad głową. Ja ’ smutne ’ myśli, ze to niedługo się skończy i znowu będą tylko wspomnienia……i ciągoty. Rutyna, spanie, mandziare, -na szczęście dużo świeża rybka z oceanicznego sklepu, czytanie, pogaduszki, muzyka, małe roboty jachtowe , żagle , nawigacja. W nocnych samotnościach rozmyślanie o życiu, uniwersum ,tajemnicy życia i losu,ogromem przestrzeni i czasu.
Czasami, ktoś spyta skąd to parcie na przemieszczanie się. Do pływania zapalałem ,chyba gdzieś około 12,13 roku życia, dużo czytałem min Londona – fajna książka – Żeglarz na koniu , jakieś inne książki marynistyczne, Samotny biały żagiel Katajewa i kupowałem Morze. Pierwszą próbę podróży – pamiętam szczegóły, możliwe to? – zaliczyłem w wieku 3,4lat. Mieszkaliśmy około 600m od stacji kolejowej , mama biegała, kolo torów , szukając mnie i ja odpowiedziałem jestem tutaj a siedziałem w budce na końcu wagonu towarowego, kiedyś takie były. Kiedy mnie zdjęła, pociąg ruszył z bocznicy. Jak tam wszedłeś, tak wysoko, kto m ci pomógł. Nikt, Bysio siam, hyc i już. Do wujka Zdzisia w wojsku więc nie dotarłem. W wieku chyba 7lat odbyłem 3-4 podróże galaktyczne.Nie wspominam o tym często ,bo słuchaczom palec zbliżał się do czoła. Podskakiwałem na pol metra,cala rodzina siedziała na mnie a ja mknąłem z kosmiczną prędkością miedzy gwiazdami w przestrzeni kosmicznej, tak jak by to dusza wyleciała z mojego ciała na wycieczkę. Trwały krótko ale były bardzo wyczerpujące. To o mnie a teraz o przodkach, po których przecież dużo się dziedziczy . Odyseusz, mój bohater antyczny wracał z wojny Trojańskiej chyba 6 lat -przeczytaj fajna książkę Eyvind Johnson -Fale przyboju, a mój dziadek wracał z wojny 13 lat. Był w Rosji, w jakiejś rewolucji, Mandżurii,Chinach.Piękna babcia Weronika – Penelopa czekała z 1 dzieckiem, mimo tłumu zalotników.Kiedy już doszło do zapowiedzi,{byli świadkowie,jego śmierci{przyśnił się jej mąż z groźną mina a kilka dni później wiadomość, ze żyje i potrzebuje aktu urodzenia.Wysłany przez czerwony krzyż przez USA pozwolił mu wrócić i stad ja się wziąłem, bo mieli jeszcze 3 dzieci.Ja Staśka nie poznałem , a był fajny,grał na gitarze ,śpiewał po rusku i w jakichś tam językach, barwnie opowiadał i rozstał się z życiem w 1944r. Drugi dziadek Grzesiek tez był w carskim wojsku i jego służbowe podróże to 3.4 lata a później jeszcze polskie wojsko i tez Go nie widziałem.Czyli możne trochę genetyki zadziałało.W wieku 16 l. pływałem barkami po Odrze, jako 17 l wybyłem z domu i 4l w Poznaniu i Lechu.Później specjalizacja turystyki i prywatne praktyki z kolega Kurkiem na autostopach po CzeSlo, Bułgarii,Węgrzech, Rumunii. USA, jakieś tam rejsy,Hawaje,N.Y, S.F, S.D. Następnie biuro turystyczne BUSOLA. a później to już rejsy, rejsy i inne wyprawy. Mam w planie jeszcze 1 wielka podróż a właściwie REJS , daty nie podaje, żeby nie zapeszyć, ale tym razem na 100 proc odwiedzę wujka , armatorem będzie Charon a ja kapitanem na rzece Styks.